Chapter 19: A Saint City
Ze wzgórza świątynnego starzec Natan spojrzał na wschód Świętej Góry gdzie znajdowało się Ogromne Pustkowie. Źródło, które wybiło spod Znaku Wielkiego Króla spłynęło łagodnie i nawodniło ziemię. A gdzie dotarły życiodajne wody tam ziemia wydawała rośliny zielone: trawy dające nasiona, drzewa owocowe rodzące według swego gatunku owoce, w których były nasiona. Tym samym oczom starca ukazały się dawno już nie widziane w tej krainie widoki: od menory posadzonej z bukszpanu po poletko jęczmienia, pszenicy i lnu, aż po oliwki, figi, palmy daktylowe, dęby, mirty i wiele innych. Jedyne czego nie było to kolb kukurydzy. Od tej pory już nikt nie mógł nazwać tego miejsca przeklętym, gdyż wydawało stokrotne polony. A całe to bogactwo było ogrodzone potężnym murem obronnym, który lśnił jakby w słońcu drogocennymi kamieniami. - Wstańmy, chodźmy- powiedział zamyślony Natan do niewielkiej grupy ocalonych, aby nabrali odwagi wziął na ręce chłopca i podał ramię dla Matki. - Ale dokąd Panie?...