Chapter 10: A road of happiness
Oddawanie czci bogu Anu w królestwie Corn była obowiązkiem każdego mieszkańca. Edykt króla był jednoznaczny: kto nie oddawał pokłonu bogu Anu nie mógł mieć dostępu do magicznych ziaren kukurydzy, ani pracować u Właścicieli Pól. Ot jeden z wielu przepisów króla Etabaala IV, którego źródłem inspiracji byli prorocy ze świątyni. Nie było to jednak prawo zbyt uciążliwe, gdyż taki obrzęd przypadał tylko raz w roku, w Letnie Przesilenie. Wtedy to właśnie kto żywy maił obowiązek udać się na Świętą Górę, by wziąć udział w tej uroczystości.
Nie oznacza to jednak, że mieszkańcy królestwa autentycznie wierzyli w bóstwo Anu. O nie! Każdy jednak chcąc chronić swoje interesy gotów był pójść na takie ustępstwo, zachowując przy tym autonomię co do wewnętrznych przekonań, a one już we społeczeństwie były bardzo różne.
Właściciele Pól, na przykład, wierzyli jedynie w siłę własnych talentów i pieniędzy. Dzięki nim mogli sami zatroszczyć się o siebie i nie potrzebowali innego zbawiciela. Jednocześnie ich pola kukurydzy były źródłem utrzymania dla cudzoziemców przybywających tak licznie z Idumei, więc uważali się za wielkodusznych dobroczyńców całej społeczności królestwa Corn. Przy tym ich bardzo dobre wykształcenie i maniery nakazywały żyć w zgodzie z każdą religią, jako dziedzictwem minionych pokoleń o ile nie wchodziła ona w kolizję z ich prywatnym życiem. Co innego jest bowiem podziwiać relikty przeszłości, a co innego żyć nimi.
Natomiast Idumeiczycy wierzyli jedynie w Odwiecznego Właściciela Pól. Oddanie pokłonu bogowi Anu było dla nich wielkim bólem za który obwiniali mieszkańców Alei Białych Domów. Wciąż mieli w pamięci, że to Odwieczny wyznaczył zasady rządzące światem i to jemu należy się cała cześć. Czynili więc wiele praktyk pokutnych, aby zmazać swoją winę. Jednocześnie gorąco wierzyli, że Wiekuisty od samego początku stworzenia ludzkości przysyłał ludziom ku pomocy swoich posłańców i tak będzie również i tym razem. Kto wie, może to właśnie Glosobel był ratunkiem dla Idumeiczyków, a Wielki Ogień zapowiedzianą dla bezbożnych karą.
Było też wiele innych denominacji reformujących tą czy tamtą religię, które skupiały niewielkie grupy, chociaż miały wysokie aspiracje ewangelizacyjne stanowiły dla mieszkańców Corn jedynie rodzaj egzotycznego folkloru, który raz po raz ubarwiał im życie o ile nie egzekwował od nich konkretnych postaw życiowych. W konsekwencji i tak wszyscy spotykali się u drzwi Świątyni boga Anu.
Tylko starzec Natan nigdy nie złożył pokłonu. On jednak był już ostatni z Nowego Przymierza (tak przynajmniej uważali mieszkańcy królestwa Corn), który czcił Wielkie Króla. Kiedy inni chodzili na Świętą Górę on spotykał się z staruszką w małej chatce na pograniczu Wielkiego Lasu i Ogromnego Pustkowia na uczcie Słowa i Chleba, aby połączyć się z Umarłym, a Żyjącym.
Pamięć tych chwili napełniła rozrzewnieniem Staruszkę z Wielkiego Lasu. Tuląc do łona zwój Pism, które przekazał jej starzec Natan tuż przed aresztowaniem, wpatrywała się w wschodzące słońce nad Martwą Doliną Świętej Góry. Z jej piersi cichutko, jakby wprost do ucha Oblubieńca, popłynęła pieśń:
Ciebie należy wielbić,
Boże, na Syjonie.
Tobie śluby dopełniać...
Nie wiadomo czy słowa psalmu, czy wschodzące promienie słońca napełniły kobietę przenikliwą jasnością. Przez chwilę wydawała się nadzwyczaj piękna, a blask ten wydobywał się wprost z jej wnętrza.

Komentarze
Prześlij komentarz