Chapter 17: Secrets of a Mother's heart

     Kiedy starzec Natan wyłowił Ester z rzeki nie zdradzała żadnych oznak życia. Przygotował dla niej miejsce w opuszczonej szopie na pograniczu Wielkiego Lasu i Ogromnego Pustkowia, która zapewne pamiętała czasy Winnicy Odwiecznego Króla. Tam codziennie troszczył się o nią i upadając na kolana modlił się do Odwiecznego Właściciela Pól, aby przywrócił jej życie. 

    Dni stały się tygodniami. tygodnie miesiącami. Oddech kobiety był coraz bardziej miarowy i równy chociaż nie otwierała oczu. Starzec jednak dostrzegł, że jej ciało  w jakiś dziwny dla niego sposób zmieniało się. Stawało się jakieś bardziej okrągłe i płynne. Myślał, że może to skutek upadku do wody, ale kiedy tuż pod cienką fałdką brzucha ujrzał małą piąstkę, zdał sobie sprawę, że kobieta jest brzemienna. Nie mógł się nadziwić, że w tak niebezpiecznym dla jej życia położeniu Odwieczny Właściciel Pół nie tylko uratował kobietę, ale i jej nienarodzone dziecko.  Kimże będzie to dziecię?- w radosnym uniesieniu zastanawiał się Natan bo istotnie ręka Odwiecznego Właściciela była z nim.

    Odkąd została odkryta przed nim ta tajemnica ochoczo opowiadał nienarodzonemu dziecku o Odwiecznym Królu i jego Winnicy. Ruchem dłoni wskazywał łagodne podgórze Świętej Góry, które było teraz Wielkim Pustkowiem i mówił o dniu, w którym  rozkrzewi się, rozkwitnie rozkoszna Winnica Pana, i cały świat napełni się plonem.

     Starzec dostrzegł, że na jego słowa dzieciątko radośnie poruszało się w jej łonie, ale i przyszła mama zdawała się kierować swoje ręce ku brzuchowi, jakby chciała sama doświadczyć radości jej nienarodzonego dziecka. Nie mylił się bo z każdym dniem ruchy jej dłoni były coraz bardziej precyzyjne i kończył swój bieg na kształtnym brzuchu. Wreszcie otworzyła oczy. Radość Natana była ogromna zwłaszcza, że kobieta wiedziała kim jest i znała wszystkie okoliczności swojego tak trudnego położenia.

    Kiedy zbliżał się czas rozwiązania starzec wyjaśnił kobiecie, że nie będzie mogła zachować przy sobie dziecięcia, gdyż sprowadzi na siebie i na noworodka śmierć. A kiedy dostrzegł rozpacz w jej oczach opowiedział jej o idumeiskich kobietach, które mają ogromną miłość do dzieci, i że jej nowo narodzony syn, będzie pieszczony niczym własne dziecię.

    Ester miała pełnię zaufania do starca i doskonale wiedziała, że ma on rację. Wszystkie te trudne sprawy rozważała w sowim sercu, Poprosiła jedynie Natana, aby owinął jej syna w płaszcz, w którym ją odnalazł w nurtach rwącej rzeki. Wierzyła bowiem gorąco, że kiedyś on ich znowu połączy.

    Od tych pamiętnych wydarzeń minęło już sześć długich lat, które spędziła stroniąc od ludzi. W tym jednak dniu, a było to dzień letniego przesilenia, usłyszała subtelny, cichutki głos, wprost do własnych myśli- Już czas, już czas.-  Słowa, które usłyszała przechwyciły leśne ptaki i śpiewały radośnie- Już czas, już czas.

    Ester weszła do szopy, w której od lat było jej mieszkanie. Tam zdjęła swoje stare, zniszczone ubranie, które wiernie ją chroniło przed natarczywymi spojrzeniami. Następnie omyła ciało w wodzie i namaściła olejkiem, który sam sobie przygotowała z wonnej, dzikiej róży. Zdjęła wielką, starą chustę i uczesała włosy na głowie, aby zaraz przykryć je jedwabnym welonem. A gdy już wszystko było prawie gotowe ubrała swój strój radosny, w który była ubierana, gdy Natan wydobył ją z wody. Włożyła też sandały na nogi, chociaż dotąd lubiła chodzić boso po leśnych drużkach. Na koniec ustroiła się w łańcuszki, bransolety, pierścienie i kolczyki, i we wszystkie swoje ozdoby, które otrzymała kiedyś od księcia Hadd. I tak wyruszyła w drogę.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chapter 13: A hidden beauty

Chapter 15: Sparks in the stubble field